Rodzaj trojana służącego do instalowania złośliwego kodu na komputerze ofiary, podobnie jak trojan dropper, jest jednak bardziej użyteczny dla twórców złośliwego oprogramowania. Jest znacznie mniejszy niż trojan dropper i może być wykorzystywany do pobrania nieskończonej liczby nowych wersji złośliwego kodu. Trojan proxy
Czas czytania: 2 minTrojan wirus to rodzaj złośliwego oprogramowania, które atakuje komputer pod przykrywką prawdziwego, działającego programu. Gdy trojan znajdzie się w twoim systemie, może wykonywać destrukcyjne działania, zanim jeszcze się zorientujesz. Po wejściu do środka niektóre trojany siedzą bezczynnie na komputerze i czekają na dalsze instrukcje od hakera hosta, ale inne rozpoczynają swoją szkodliwą aktywność od samego początku. Niektóre trojany pobierają dodatkowe złośliwe oprogramowanie na komputer, a następnie omijają ustawienia zabezpieczeń, podczas gdy inne próbują aktywnie wyłączyć oprogramowanie antywirusowe. Niektóre trojany przekształcają stacje roboczą w część przestępczej sieci DDoS (Distributed Denial of Service). Jak wykryć trojana na komputerze Zanim odkryjesz wszystkie miejsca, w których trojan może zaatakować Twój komputer, najpierw dowiedzmy się, jak się ich pozbyć. Możesz usunąć niektóre trojany, wyłączając elementy startowe na komputerze, które nie pochodzą z zaufanych źródeł. Aby uzyskać najlepsze wyniki, najpierw uruchom ponownie urządzenie w trybie awaryjnym, aby wirus nie mógł powstrzymać Cię przed jego usunięciem. Jak usunąć trojana Jak pozbyć się trojana? Upewnij się, że wiesz, które konkretne programy usuwasz, ponieważ możesz spowolnić, wyłączyć lub sparaliżować system, jeśli usuniesz podstawowe programy, których komputer potrzebuje do działania. Zainstalowanie i korzystanie z zaufanego rozwiązania antywirusowego jest również jednym z najlepszych sposobów na pozbycie się trojanów. Skuteczny program antywirusowy wyszukuje prawidłowe zaufanie i zachowanie aplikacji, a także sygnatury trojanów w plikach w celu ich wykrycia, odizolowania, a następnie natychmiastowego usunięcia. Oprócz wykrywania znanych trojanów, program antywirusowy McAfee może identyfikować nowe trojany, wykrywając podejrzaną aktywność we wszystkich aplikacjach. Po usunięciu trojana Usuwanie trojanów to świetny sposób na ochronę komputera i prywatności, ale musisz również podjąć kroki, aby uniknąć ich w przyszłości: Skonfiguruj konta w chmurze przy użyciu adresów e-mail, które oferują obsługę odzyskiwania konta. Konta z usług ISP lub płatnych. W przypadku Apple możesz poprosić o pomoc w odzyskaniu konta. Kont Gmail i / lub Yahoo nie można odzyskać, ponieważ nie mogą one potwierdzić własności Korzystanie z vpn w publicznej sieci Wi-Fi Zadzwoń do nadawcy przed otwarciem załączników wiadomości e-mail Użyj rozwiązania antywirusowego z ochroną w czasie rzeczywistym Myśli końcowe Trojany mogą zainfekować komputer i spowodować ogromne problemy, zanim jeszcze dowiesz się, co się stało. Gdy trojan dostanie się do systemu, może monitorować klawiaturę, instalować dodatkowe złośliwe oprogramowanie i powodować wiele innych problemów, z których po prostu nie chcesz się zmierzyć. Na szczęście większość trojanów jest ogólna i łatwa w obsłudze, jeśli zastosujesz ten sprawdzony proces. Niezweryfikowane elementy startowe i podejrzane programy mogą działać jako bramy dla trojanów do instalowania szkodliwego kodu na komputerze i innych urządzeniach. Jeśli zauważysz nowe programy uruchomione w twoim systemie, których nie zainstalowałeś, może to być trojan. Spróbuj usunąć program i ponownie uruchomić komputer, aby sprawdzić, czy wydajność komputera ulegnie poprawie. Zachowaj ochronę Krajobraz cyberzagrożeń stale się zmienia i ewoluuje. Hakerzy zawsze szukają nowych sposobów włamania się do komputerów i serwerów, więc musisz być na bieżąco z najnowszymi zagrożeniami, a korzystanie ze sprawdzonego rozwiązania antywirusowego jest zawsze sprytnym rozwiązaniem. Te kroki nie tylko zabezpieczą Twoje urządzenia, ale także zapewnią Ci spokój ducha podczas stosowania w trybie online. Trojan, zwany często koniem trojańskim jest rodzajem wirusa, którego zadaniem jest dostanie się na nasze urządzenie, a następnie rozprzestrzenienie się w celu spowodowania jak największych szkód. W tym przypadku nazwa kojarząca się z mitologią grecką jest bardzo trafna. W jaki sposób trojan może znaleźć się na naszymW sieciach kilkuset operatorów na terenie 45 krajów znaleziono ślady działania specjalistycznego oprogramowania o nazwie Pegasus służącego do inwigilacji przez służby specjalne. Polska również jest na liście “ofiar”. Poniżej analizujemy polskie ofiary i odpowiadamy na pytanie, czy macie się czego bać, jeśli korzystacie z telefonu komórkowego w Polsce. Pegasus – rządowy trojan stworzony przez Izrael Wczoraj grupa The Citizen Lab opublikowała raport, w którym wymieniono operatorów z różnych krajów w których sieciach namierzono inwigilowane przez służby osoby — oto lista operatorów z Polski: Polkomtel Sp. z Orange Polska Spolka Akcyjna T-mobile Polska Spolka Akcyjna FIBERLINK Sp. z PROSAT Vectra Netia SA Zacznijmy jednak od początku i przytoczmy incydent o jakim informowaliśmy Was już dwa lata temu w artykule pt. “Poważna dziura w iPhonach i iPadach z której korzystały rządy wielu państw do nękania aktywistów i dziennikarzy“. Bo to od incydentu opisanego w tym artykule wszystko się zaczęło, a wczorajszy raport jest bezpośrednim następstwem tamtych wydarzeń. Wpadka służb ujawnia Pegasusa 2 lata temu wpadkę zaliczyły służby Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Dzięki ich nieudolności świat dowiedział się o tym, że klienci rządowego trojana o nazwie Pegasus stworzonego przez izraelską firmę NSO Group dysponowali łańcuchem 3 nieznanych publicznie podatności na system iOS (tzw. 0-day). Służby ZEA próbowały za pomocą tych podatności przejąć kontrolę nad telefonem Ahmeda Mansoora, międzynarodowego obrońcy praw człowieka. Ale im nie wyszło. bo na nasze szczęście, a ich nieszczęście, Mansoor był w przeszłości wielokrotnie atakowany i się chłopak dotkliwie nauczył, aby nie klikać w linki z podejrzanych wiadomości. Dlatego treść podejrzanego SMS-a przesłał do Citizen Labu, a tam analitycy na kontrolowanym przez nich urządzeniu uruchomili exploita, przeanalizowali z jakich dziur korzysta i donieśli o nich firmie Apple. Parę dni później Apple wypuściło łatkę, która automatycznie wgrała się na wszystkie iPhony i iPady. I w tym momencie wszyscy wykorzystujący Pegasusa do różnych operacji, czuli służby specjalne z wielu krajów, równocześnie zakrzyknęły “o kurza twarz!“. Bo przez nieudaną akcję służb ZEA, spalony został exploit, z którego korzystały także służby specjalne innych krajów, do operacji poważniejszych niż piętnowanie opozycji politycznej, np. inwigilowania środowisk terrorystycznych lub grup przestępczych handlujących narkotykami. Co robi Pegasus? Świetnie wyjaśnia to poniższa infografika: Trojan wykonuje tzw. “remote jailbreak”, osadza się na telefonie ofiary i wykrada dane takie jak: treści wiadomości i e-maili, adresy oglądanych stron internetowych, zdjęcia dane aplikacji takich jak Facebook, FaceTime, Skype, GMail, Kalendarz, WhatsApp, WeChat. Po dwóch latach Pegasus wciąż infekuje, także w Polsce Z najnowszego raportu dowiadujemy się, że po ujawnieniu ataku na Mansoora dwa lata temu, znaczna część infrastruktury firmy NSO Group i serwisy internetowe autorstwa służb różnych krajów (użytkowników Pegasusa) w popłochu zniknęły z sieci. Ale nie na długo. Po kilku miesiącach infrastruktura rządowego trojana znów zaczęła się pojawiać online, ale w trochę zmienionej postaci (tzw. wersja 3): Citizen Lab opracował nową metodę identyfikacji serwerów internetowych odpowiedzialnych za infekcję ofiar Pegasusem (stare serwery zawierały pliki / oraz / jak również serwerów C&C, czyli tych do których przesyłane są dane z zainfekowanych Pegasusem telefonów (tu wykorzystano autorski fingerprinting połaczeń TLS o kryptonimie Athena). Dzięki temu powstała lista 1014 domen wskazujących na serwery zarządzane przez różne służby z różnych krajów w celu obsługi ofiar Pegasusa. Badacze oszacowali, że serwery te są zarządzane przez 36 niezależnych od siebie grup (czyt. służb różnych krajów). Infekcje z terenów Polski przypisano grupie, którą nazwano ORZELBIALY. Ponieważ jednak badacze nie mieli bezpośredniego dostępu do tych serwerów (mogli je, jak każdy z nas, obserwować tylko z “zewnątrz”), to nie byli w stanie zajrzeć w logi i określić ile ofiar “kontroluje” (czyt. inwigiluje) dana grupa serwerów. Wykorzystali więc sprytną technikę szacowania bazującą na analizie cache serwerów DNS (tzw. DNS Cache Probing, która z powodzeniem jest wykorzystywana do oszacowania ofiar botnetu). Serwery DNS-y ujawniły liczbę ofiar w każdym z krajów Skoro serwery, z którymi kontaktuje się smartfon zainfekowany Pegasusem są obsługiwane przez HTTPS, to muszą mieć wykupione domeny. A żeby połączyć się z serwerem, na który wskazuje domena, każe urządzenie musi skorzystać z usługi DNS. Po wpisaniu nazwy domeny (lub kliknięciu w link), zanim zostanie nawiązane połączenie z serwerem docelowym, jego adres urządzenie pozyskuje z serwera DNS, wysyłając “zapytanie DNS” w stylu: na jaki IP wskazuje domena Te zapytania przez większość serwerów DNS są przez pewien czas zapamiętywane (cache’owane), aby serwer DNS nie musiał za każdym razem ustalać adresu IP kontaktując się z innymi serwerami (tzw. root serwerami i serwerami autorytarnymi dla danej domeny). Ot, kwestia wydajności. Jeśli więc odpytujemy jakiś serwer DNS o domenę i odpowiedź od tego serwera DNS dostaniemy z jego cache’a, to wiemy, że ktoś wcześniej już o tę domenę ten serwer odpytywał. Jak sprawdzić, czy odpowiedź przyszła z cache serwera DNS? Czas przechowywania danej domeny w cache serwera DNS reguluje tzw. TTL, który ustawia właściciel domeny. Aby sprawdzić jaki TTL jest dla domeny niebezpiecznika, wystarczy wydać zapytanie do autorytarnych serwerów DNS obsługujących naszą domenę (dla uproszczenia skorzytamy tylko z 1 naszego serwera: dig +noall +answer @ 300 IN A TTL to 300 sekund. Serwery DNS w sieciach operatorskich nie powinny więc naszej domeny utrzymywać w swoim cache dłużej niż przez ten czas. Zapytajmy więc serwer DNS operatora łącza, z którego korzysta autor tych słów: dig +noall +answer 207 IN A i powtórzmy po 5 sekundach: dig +noall +answer 202 IN A Wniosek? Jeśli TTL w odpowiedzi jest mniejszy niż 300, to znak, że przed nami ktoś serwer DNS naszego operatora o domenę niebezpiecznika odpytywał. A jeśli sprawdzamy domenę rządowego trojana i uzyskujemy mniejszy TTL, to znak, że mamy w sieci kogoś, kto jest nim zainfekowany (bo próbował się do jego serwera połączyć). I w uproszczeniu, dokładnie na takim, regularnym odpytywaniu serwerów DNS poszczególnych operatorów w poszczególnych krajach o poszczególne domeny powiązane z Pegasusem opiera się badanie. Nie jest to metoda doskonała, bo czasem serwery DNS operatorów nie odpowiadają na zapytania spoza sieci operatorskiej i trzeba polegać na tzw. forwarderach. Raport obszernie tłumaczy jak badacze odsiewali false-positives i jak podchodzili do false-negatives, warto się z tym zapoznać. My tylko zaznaczymy, że oku badaczy uciec mogły ofiary, które korzystają z z małych sieci operatorskich (badacze nie dotarli do ich DNS-ów) mają na sztywno wpisane popularne “globalne” DNS-y takie jak te od Google ( Cloudflare ( OpenDNS czy Quad9 ( — globalne DNS-y nie były weryfikowane, bo takie badanie nie ujawniłoby kraju pochodzenia ofiar. Kim są ofiary Pegasusa w Polsce? Nie wiadomo. Nie wiadomo nawet, czy to rzeczywiście Polacy. To co jest pewne, to zidentyfikowanie aktywności zainfekowanych smartfonów w polskich sieciach. Ale w polskich sieciach przebywać mogą także osoby z zagranicy: dyplomaci, biznesmeni, itp. I to ich telefony, a nie telefony Polaków, mogły wygenerować aktywność, którą namierzył zespół badaczy z Citizen Lab. Pocieszające jest to, że według badaczy, infekcje na terenie naszego kraju nie są związane z motywami politycznymi. To że na liście są wszyscy operatorzy telefonii komórkowej nie powinno dziwić. Wystarczy, że zainfekowana osoba korzystała z internetu w PKP i już serwery DNS T-Mobile, a zatem ten operator, wskakują na listę. A może nie był to pociąg, zwykła kawa w jednej z kawiarnii, która swoim klientom udostępnia internet przez router z kartą SIM operatora Plus? Więcej na temat ofiar z pewnością mogliby powiedzieć sami operatorzy, oczywiście jeśli logują zapytania do swoich DNS-ów i ustalą, pod kątem jakich domen należy przeczesać logi. Bo Citizen Lab nie ujawnił wszystkich domen. W dodatku, część z ofiar na terenie naszego kraju mogła być po prostu użytkownikami VPN-ów, które na świat “wychodziły” w sieciach polskich operatorów. Do danych z raportu należy więc podchodzić z pewną dozą niepewności, o czym zresztą autorzy raportu lojalnie ostrzegają, a sama NSO Group “ustalenie krajów ofiar” w oświadczeniu komentuje tak: the list of countries in which NSO is alleged to operate is simply inaccurate. NSO does not operate in many of the countries listed. Te sprzeczności wynikają właśnie z tego, że NSO mogło sprzedać trojana rządowi Sri Lanki, a ten zainfekował nim Polaków. Polska będąca na liście nie oznacza, że to Polskie służby są klientem NSO, a że ktoś (może Polacy, a może nie) w naszym kraju utrzymuje infrastrukturę do odbioru danych od trojana, a w sieciach naszych krajowych operatorów znaleziono aktywność ofiar (może Polaków, a może nie) zainfekowanych Pegasusem. Nie wiadomo, czy polskie służby, ale wiadomo, że nie przestępcy NSO Group utrzymuje, że ich produkt jest sprzedawany jedynie służbom specjalnym w zgodzie z prawem, a nie firmom prywatnym, czy grupom przestępczym. Dodatkowo, wbudowano w niego “zabezpieczenia”, które uniemożliwiają “prace na terenie USA”. To jest o tyle ciekawe, że Citizen Lab zidentyfikował ofiary z USA i nawet sam z powodzeniem zainfekował Pegasusem telefon z terenu USA będąc podpiętym do amerykańskiego operatora. NSO Group podobno ma też “panel zewnętrznych ekspertów”, który ocenia, czy służbom danego kraju można sprzedać Pegasusa (czy nie będzie on tam wykorzystywany jako “narzędzie opresji politycznej”). Nie wiadomo kto w panelu zasiada, ale po raporcie Citizen Laba można przypuszczać, że nie robi swojej roboty dobrze… Jak należy to rozumieć? Czy polskie służby potrafią hackować telefony? Brak 100% pewności, co do tego, czy służba z danego kraju jest lub nie jest klientem NSO Group jest problemem. I nawet jeśli założymy, że na mapie ofiar Polska świeci się na żółto, nie dla tego, że nasze służby korzystają z Pegasusa a dlatego, że na terenie naszego kraju przebywają obywatele innych krajów zainfekowani Pegasusem, to nie możemy zakładać, że polskie służby nie mają zdolności do ataku smartfonów. Zauważyć należy, że tego typu rozwiązań co Pegasus jest więcej. I nawet jeśli nasze służby nie korzystają z Pegasusa, to mogą korzystać z innych rozwiązań, które w dodatku potrafią atakować nie tylko iPhony, ale również Androidy …i w zasadzie wszystko inne co się da wykorzystać do inwigilacji. Przypomnijmy, że w 2015 roku przejrzeliśmy wykradzione z włoskiej firmy Hacking Team dane, w tym korespondencję e-mail i ujawniliśmy, że jednym z klientów włoskiego trojana rządowego było CBA. I to od 2012 roku (!). Służba za oprogramowanie do hakowania zapłaciła 250 000 Euro, czyli ponad milion złotych. Chętne na zakup były także inne służby, ale wygląda na to, że w porę zorientowały się, że Hacking Team nie jest tak piękny jak przedstawiają to ich prezentacje sprzedażowe. My mamy nadzieję, że polskie służby, dla naszego bezpieczeństwa, trzymają rękę na pulsie i regularnie badają nowe rozwiązania. A po stwierdzeniu przydatności kupują je i z nich korzystają wyłącznie do walki z przestępcami. Mamy też nadzieję, że nasze służby opracowują swoje autorskie (czyli niewspółdzielone z innymi) techniki ataku bazujące na podatnościach 0-day. Ludzi, którzy byliby w stanie takie podatności odkrywać w popularnym oprogramowaniu mamy w Polsce wielu. Część z nich także w służbach. Czy Pegasus infekuje także iPhony? Tak, Pegasus to przede wszystkim oprogramowanie szpiegujące urządzenia firmy Apple. Ale jeśli obawiasz się inwigilacji, to nie ma znaczenia czy korzystasz z Androida czy iPhona. Każdy system operacyjny ma nieodkryte błędy i odkryte ale nieupublicznione błędy (tzw. 0-day). Właśnie z tych drugich korzysta Pegasus i co gorsza, pewne kombinacje błędów pozwalają mu tak mocno osadzić się na przejętym smartfonie, że przetrwa on nawet aktualizację systemu operacyjnego — a zatem do pewnego stopnia może nawet ochronić się przed łatką wypuszczoną przez producenta, która łata te dziury, które pozwalają mu funkcjonować. Jest to jednak dość trudne i dlatego telefony ofiar trzeba często (tj. po aktualizacji) ponownie zainfekować. Jeśli spojrzymy na tabelę cen, po których jeden z brokerów dziur skupuje je od różnych crackerów, a potem sprzedaje np. takim firmom jak NSO Group, to zauważyć można, że najcenniejsze (bo najbardziej poszukiwane) są podatności właśnie na system iOS. Dlaczego? Bo system ten jest lepiej dopracowany niż Android (głównie ze względu na silną integrację z doskonale znanym producentowi sprzętem), a więc trudniej znaleźć w nim błąd. A jak już błąd się znajdzie, to czas jego życia może być krótki (częste aktualizacje nie tylko szybko łatają błędy, ale także uszczelniają system “paraliżując” działanie złośliwego oprogramowania). Wniosek: jak naszybciej wgrywaj aktualizacje, a jeśli w trakcie aktualizacji pojawiają się jakieś problemy, to wiedz że coś się dzieje. Jeśli obawiasz się inwigilacji, nie tylko przez służby, to przeczytaj te poradniki: 19 rad jak bronić się przed inwigilacją w Polsce Jak zabezpieczyć telefon przed podsłuchem? 15 porad na różne stopnie paranoi, które ochronią Twój sprzęt i Twoje dane, także w podróży Czy mój telefon jest zainfekowany Pegasusem? Infekcja następuje po kliknięciu w link. Jeśli kiedyś kliknąłeś w jakiś link, to możesz być ofiarą. Ale najprawdopodobniej nie jesteś. Bo Pegasus nie jest wykorzystywany do inwigilowania przypadkowych osób lub obywateli na masową skalę. Ofiary są wybierane przez służby (a każda nowa licencja to koszt ok. 100 000 PLN). Osoby o podwyższonym ryzyku to: Działacze polityczni (nie tylko opozycja) Dziennikarze (zwłaszcza śledczy) Prawnicy Osoby podejrzane o członkostwo w zorganizowanych grupach przestępczych Osoby podejrzane o terroryzm O ile służby w normalnych krajach powinny skupiać się przede wszystkim na przestępcach, to zdarzało się, także w Polsce, że policja podsłuchiwała opozycję, a służby dziennikarzy. Znane są też przypadki, kiedy oficerowi jakiejś służby coś głupiego strzelało do głowy i zaczynał inwigilować np. swoją partnerkę. Bo akurat maiał jedną wolną licencję oprogramowania typu Pegasus. Prywata niestety istnieje wszędzie — wystarczy wspomnieć informacje ujawnione przez Snowdena, które pokazały, że z systemów służących do masowej inwigilacji agenci NSA korzystali aby zbierać informacje na temat podobających im się kobiet lub sąsiadów… Wykorzystanie Pegasusa w celach szpiegostwa też nie należy do najlepszych pomysłów. Służby wielu krajów mają dostęp do tego narzędzia, wiec są w stanie je do pewnego stopnia wykryć. Jeśli więc nie należysz do powyższych grup społecznych, to raczej powinieneś spać spokojnie w tym przypadku. Ale aby z całą stanowczością stwierdzić, czy Twój telefon jest zainfekowany, trzeba go poddać specjalistycznej analizie, co jest procesem dość skomplikowanym, a jeśli na taką analizę będziesz się umawiać z zainfekowanego urządzenia, to najprawdopodobniej specjaliści i tak nic nie znajdą, bo służby zawczasu odinstalują Ci trojana. Infekcję najprościej można by wykryć przez monitoring ruchu wychodzącego z telefonu (raz na jakiś czas zainfekowany telefon musi przesłać służbom paczkę z Twoimi nowymi zdjęciami, zapisami rozmów, itp.). Ale niestety, Citizen Lab nie opublikował listy wszystkich zidentyfikowanych przez siebie serwerów wykazujących cechy bycia serwerami Pegasusa. Nie zrobił tego, bo Pegasus wykorzystywany jest też zgodnie z prawem do monitoringu grup przestępczych i publikacja tych adresów IP mogłaby powiadomić przestępców, że są na celowniku. Citizen Lab opublikował w swoim raporcie tylko domeny, które wskazywały na wykorzystanie Pegasusa do inwigilacji motywowanej politycznie. W Polsce takich domen się nie dopatrzono. Innymi słowy, jeśli podejrzewasz, że możesz być monitorowany, to nie masz za bardzo jak ustalić tego ponad wszelką wątpliwość, więc po prostu kup nowy telefon. I nie klikaj w nim żadnych linków. Właśnie dlatego, jeśli jesteś np. dziennikarzem albo politykiem, to do prowadzenia “wrażliwych operacji” powinieneś korzystać z osobnego sprzętu. Na “niewrażliwym” telefonie możesz klikać w co popadnie, bo nawet jak służby będą go kontrolować, to nie znajdą na nim niczego, co Cię kompromituje. Długofalowo, zmiana telefonu na nowy na nic się nie przyda, jeśli Ty nie będziesz wiedział jak wykrywać i reagować na ataki (nie tylko ze strony służb). Gdybyś chciał się tego nauczyć, to zapraszamy na nasz 3h, widowiskowy i do bólu praktyczny wykład, w ramach którego odpowiadamy na pytanie “Jak nie dać się zhackować?” i przekazujemy praktyczne porady jak zabezpieczyć swój sprzęt i bezpiecznie korzystać z internetu w celach służbowych i prywatnych, także w trakcie zakupów online, bankowości internetowej i kontaktów z najbliższymi. Najbliższe terminy wykładu to: GDAŃSK, 11 października, KATOWICE, 5 listopada KRAKÓW, 29 listopada WARSZAWA, 8 listopada WROCŁAW, 4 grudnia Miejsce możesz zarezerwować klikając tutaj. A w ogóle, to w nic nie musisz klikać, aby się zainfekować Warto zauważyć, że nie zawsze do infekcji konieczne jest kliknięcie w link. Pegasus, w zależności od dostępnych exploitów, na niektórych platformach może rozprzestrzeniać się także wykorzytując do ataku np. MMS-y. Samo ich odczytanie (bez klikania w linki!) może mieć tragiczny skutek. Takie dziury w przeszłości już były (por. 950 milionów telefonów z Androidem można zhackować jednym MMS-em. Jeśli rozpatrzymy także przypadek służb, które Pegasusa wykorzystują zgodnie z prawem i we współpracy z operatorem GSM (a to też już się zdarzało w przeszłości), to w ogóle nie trzeba nikogo nakłaniać do kliknięcia w link aby go zainfekować — operator, jeśli chce, może selektywnie danej osobie przekierować połączenie na serwer infekujący Pegasusem wykonując tzw. atak Man in the Middle, co znacznie ułatwi robotę służbom. I właśnie dlatego powinniście korzystać z VPN-ów (wychodząc na świat w kraju, którego służby na was nie polują ;) — my standardowo polecamy NordVPN, który ma klienty na każdy system operacyjny. Ale VPN to tylko jedna z metod obniżania ryzyka i podnoszenia poprzeczki tym, którzy chcieli by Was zaatakować. Aby “nie dać się zhackować” rzeczy do zrobienia jest więcej… Aktualizacja 21:31 Jak podaje TVN, istnieje kolejna faktura opłacona przez CBA, tym razem na 33 miliony złotych. Jej przedmiotem jest najprawdopodobniej właśnie Pegasus, a opisywane przez CitizenLab operacje i kryptonim ORZELBIALY — wiele na to wskazuje — należą do CBA. Przeczytaj także:
7mbr.